Pod koniec XIX wieku, zwanego schyłkiem Dzikiego Zachodu, industrializacja przemieniała spokojne wioski w tętniące życiem miasta. Jednak nie wszędzie postęp był tak szybki. W stanie Lucky Valley na południu Stanów Zjednoczonych zachował się swojski klimat, którego nawet najbardziej sztywny gorset i najmniej wygodny surdut nie mogły przyćmić. Mieszkańcy naturalnie integrowali się, tworząc sieć wzajemnych powiązań, a współpraca między biznesami, burmistrzami i stróżami prawa stała się znakiem rozpoznawczym regionu. Jednak nad sielanką Lucky Valley zaczęły zbierać się burzowe chmury...
W pustynnym hrabstwie New Austin, na zachodnim krańcu Lucky Valley, gorącokrwiste społeczeństwo domagało się zmian. Choć imigranci latynoscy nie byli formalnie pozbawieni praw, często pracowali jako tania siła robocza w kopalni miedzi. W wyniku napięć na początku lat 80. powstały dwie siły polityczne: Radicalismo z Tumbleweed, dążące do przyłączenia regionu do Meksyku, oraz Diplomacia z Armadillo, popierająca stopniowe reformy we współpracy z sąsiadami. Oba ruchy łączyło poczucie odrębności od białej kultury i chęć wyzwolenia, lecz różniły się w proponowanych rozwiązaniach. Konflikt wydawał się nie do pogodzenia.
Kilkanaście mil dalej, na południowo-wschodnim krańcu Lucky Valley, hrabstwo Lemoyne oferowało inny obraz społeczny. Właściciele fabryk z miasta Saint Denis uciekali do spokojniejszego Rhodes, gdzie budowali okazałe posiadłości i zakładali pola uprawne. Robotnicy i mali przedsiębiorcy zdawali się nie posiadać zastrzeżeń do ówczesnych przepaści klasowych. Elita mieszkała w luksusie, podczas gdy reszta społeczeństwa w Saint Denis żyła w skromnych warunkach, często pracując w fabrykach lub mieszkając w swoich miejscach pracy.
Mimo stagnacji społecznej, zaczynały krążyć plotki o kobietach noszących męskie spodnie pod ich długimi spódnicami i sukniami. Saint Denis nie znało protestów, ale krążąc po uliczkach, nietrudno było znaleźć powieszony lub zerwany i przydeptany plakat głoszący feministyczne przesłanie.
Graniczące od północy z Lemoyne hrabstwo New Hanover przeszło już pewne reformy. Kopalnia żelaza stała się symbolem wyzwolenia czarnoskórych, którzy mogli tam sprawować role kierownicze. Choć płace były niskie, niższe koszty życia przyciągały czarnoskórych robotników z Saint Denis. Kultura afrykańska kwitła w tym regionie, czarnoskórzy zaczęli naturalnie pracować w sklepach i saloonach w Valentine. Biali mieszkańcy podnosili swój standard życia, podejmując się pracy jako szeryfowie, doktorzy lub urzędnicy.
W chłodnym Ambarino, przy północnej granicy Lucky Valley, ziemia była nieurodzajna, przez co nie osiedlali się tam "cywilizowani" ludzie, dzięki czemu plemiona indiańskie wykorzystały okazję do wyzwolenia, łącząc siły i osiedlając się na większości terenów. Smak wolności niwelował im uczucie chłodu i mała, acz potężna kultura rozwijała się tam prężnie.
W przeciwieństwie do New Austin, Indianie nie dążyli do formalnego wyodrębnienia, wiedząc, że nie mają szans w starciu z wynalazkami cywilizowanych ludzi. Pozwolili na swobodny przejazd białym, którzy korzystali z handlu wymiennego, szczególnie w okolicach wioski w Wiecznej Zimie.
West Elizabeth, leżące między New Austin, Lemoyne, i New Hanover, prezentowało jeszcze inny obraz. Ludzi o latynoskim pochodzeniu spotykano tu rzadko, a podejście do sąsiadów z New Austin było chłodne. Mieszkańcy Blackwater nazywali każdego przybysza z tamtego regionu "Meksykańcem," niezależnie od jego pochodzenia. Nierzadko odmawiano obsługi ludziom z New Austin, choć na próżno by szukać tu gorszego traktowania czarnoskórych, czy nawet rzadko odwiedzających to miasto Indian.
W kolejnych latach zróżnicowanie ludności w poszczególnych hrabstwach dawało się coraz bardziej we znaki. Pierwszy konflikt pojawił się wśród Indian, gdzie plemię Wapiti oddzieliło się od Lakoty. Wapiti zaczęli wątpić w dobre zamiary białych, podczas gdy Lakota dążyła do utrzymania z nimi dobrych stosunków. Plemię Lakoty uparcie stało przy swoich racjach, argumentując je faktem, iż za ich staraniami bizony - zwierzęta na wyginięciu - zostały objęte w całym stanie statusem gatunku zagrożonego, a co za tym idzie, zabijanie ich stało się nielegalne.
Wkrótce doszło do starć, w wyniku których liczebnie mniejsze i gorzej wyposażone Wapiti poniosło większe straty. W kolejnych latach Lakota zaczęła korzystać z broni palnej, zmuszając Wapiti do poddania się i ponownego scalenia.
W tym samym czasie w innych hrabstwach zaszły dwa ważne wydarzenia. Simon Johnson, czarnoskóry kierownik kopalni w New Hanover, dostał się do szeryfostwa. To wywołało niezadowolenie wśród białych mieszkańców. Na Johnsona zaczęły spływać skargi od ludzi, którzy często nawet nie zamienili z nim ani jednego słowa, a ciemnoskórzy pracownicy sklepów i saloonów w Valentine zaczęli być zwalniani z wymyślonych lub wyolbrzymionych powodów. Johnson został przeniesiony do nadzoru nad nowo budowanym miasteczkiem Limpany. W kuluarach mówiło się, że to miasto będzie nową nadzieją dla czarnoskórych, którzy wreszcie będą mogli przebić się przez sufit słabo płatnej pracy.
W West Elizabeth, burmistrz Blackwater, Michael O'Brien, został zdemaskowany za posiadanie nieślubnego dziecka z kobietą o latynoskim pochodzeniu. Dotąd uwielbiany człowiek, wręcz uznawany za wizjonera, który doprowadzi West Elizabeth do świetności, został okrzyknięty zdrajcą. Wkrótce potem ślad po nim zaginął i wśród tamtejszej ludności krążyła plotka o tym, że został zlinczowany jako pierwszy biały człowiek w historii Blackwater.
W Saint Denis ruch sufrażystek zyskał na sile za sprawą Wendy Smith, wdowy po właścicielu fabryki i posiadłości w Rhodes. Pomimo dotychczasowej opinii przykładnej żony, Wendy wsparła ruch wyzwolenia kobiet i zebrała w swojej posiadłości uczone sufrażystki, planujące społeczne zmiany. Gdy pierwsza kobieta wstąpiła do policji, konserwatywna elita zareagowała sprzeciwem, rozpowszechniając plotki o tym, że za śmiercią Smitha stoi Wendy, która miała go otruć.
W wyniku sfabrykowanego śledztwa, Wendy i policjantka zostały oskarżone o morderstwo Roberta Smitha. W Rhodes zorganizowano publiczne wieszanie obu kobiet, co miało być przestrogą dla wszystkich dążących do społecznych zmian.
Na chłodnych terenach Ambarino Indianie zaczęli umierać na nieznaną chorobę, którą okazało się, że wywołali biali okoliczni osadnicy, którzy posunęli się do znanej już metody zatrutych koców, którymi się ochoczo wymieniali z plemieniem Lakoty. Indianie zrozumieli, że ich bratobójcze starcia były błędem, ale nie podjęli walki z białymi. Zamiast tego, dla uczczenia tych, którzy chcieli walczyć, zmienili nazwę plemienia na Wapiti.
W 1898 roku konflikty w regionie osiągnęły punkt krytyczny. W innych stanach szeroko mówiono już o nadchodzącej "Małej Wojnie Domowej". Śmierć i zdrada były na porządku dziennym, a kadencja gubernatora dobiegała końca. W obliczu tego napięcia, lokalne władze zaczęły dochodzić do wniosku, że nie można wiecznie trwać w konflikcie, i konieczne jest, aby władze stanowe pochodziły od osób zaangażowanych w interesy mieszkańców.
W wyborach na gubernatora wyróżniał się Samuel O'Brien, syn zaginionego burmistrza Blackwater, który wywodził się z ruchu Diplomacia i zamieszkiwał nowo powstałe Limpany. Głosił, że każda grupa, która ma swoje interesy, powinna mieć prawo do stanowienia o swojej odrębności, ale nie szczędził wypominania ich wewnętrznych problemów.
Samuel O'Brien ujawnił, że córka Wendy Smith z Saint Denis nie zatrudnia kobiet, ponieważ uważa, że nie opłaca się jej dopłacać do nich. Wypomniał Indianom bratobójstwo, zarzucił mieszkańcom New Austin brak współpracy, oraz ujawnił, że Simon Johnson odradzał szeryfom w New Hanover zatrudnianie czarnoskórych, chcąc najwyraźniej pozostać jedynym ciemnoskórym mężczyzną z odznaką. Wytknął też mieszkańcom West Elizabeth, że dopuścili się linczu na jego ojcu, którego sam musiał grzebać bez kościelnego pogrzebu z uwagi na panujące wtedy nastroje antylatynoskie.
W celu zjednoczenia grup interesów, zaplanowano spotkanie 4 lipca. Wzięli w nim udział Simon Johnson, córka Wendy Smith, wódz plemienia Wapiti i Samuel O'Brien. Tego samego dnia, Michael O'Brien, uznany za zmarłego, pojawił się w Blackwater, co wywołało sensację i podważyło prawdomówność Samuela. Najgorsze jednak dopiero miało nadejść.
Tego samego wieczora miasteczko Limpany stanęło w ogniu. Mówi się, że znaleziono zamek z drzwi pomieszczenia, w którym mieli urzędować zebrani delegaci. Był on zamknięty na klucz od zewnątrz, przez co nie zdążyli oni uciec z szybko rozprzestrzeniających się płomieni. Mimo przeprowadzonego śledztwa nie ustalono, kto stoi za podpaleniem.
Jednakże, przewrotnie rzecz ujmując, ogień czwartego lipca był kubłem zimnej wody dla mieszkańców Lucky Valley. Od tego czasu na terenie całego stanu ludzie pracują w tych zawodach, do których się zgłosili i w których się sprawdzili, a mieszkańcy ponownie zaczęli swobodnie się przemieszczać bez względu na pochodzenie tak, jak miało to miejsce w latach siedemdziesiątych. Nie oznacza to, że wszyscy, jak jeden mąż, radykalnie zmienili podejście. Jest to jednak dobrym zaczątkiem do nowej drogi, która właśnie pisze się na kartach historii.